Artykuły


Stałe pozycje


Reklama

Wyszukiwarka

Sondy

9.05 - No i co z tym Euro??? (cz. 1.)


Coraz większymi krokami zbilżają się do nas długo oczekiwane przez wielu Mistrzostwa Europy, których współorganizatorem jest nasz kochany kraj. Jednak myli się ten, kto uważa, że wszyscy kibice, fanatycy, kibole (niepotrzebne skreślić) są rozgrzani atmosferą zblizającego się Euro. Spróbujmy na chłodno, nie kierując się żadnymi antypatiami rządowymi ani żadną Euro-euforią, w kilku aktach, ocenić wszystkie zalety i wady tej jakby nie patrzeć bardzo komercyjnej imprezy.

Jakiś czas temu pojawiła się na stronie ankieta z pytaniem: "Czy Euro w Polsce to dobry pomysł". Prawie połowa głosujących odpowiedziała NIE. 26 % stwierdziło, że to dobry pomysł, i tyle samo powiedziało, że "okaże się w czerwcu". Sumując głosy osób niezdecydowanych i tych popierających Euro to jest ich nieznacznie więcej niż przeciwników tej imprezy. Co to oznacza? Oznacza to, że bardzo trudno bedzie jednoznacznie określić czy ta impreza wyjdzie na dobre czy wręcz przeciwnie. Jakie argumenty w poniższym tekście nie zostaną przedstawione, to znajdą one swoich przeciwników jak i zwolenników. Kilka osób natomiast przeczyta ten tekst zapewne z całkowitą obojętnoscią. No więc zacznijmy...

Akt 1 - Stadiony - czyli budowle na Euro niezbędne

Na Euro w Polsce wybudowano 3 całkowicie nowe obiekty oraz rozbudowano 2 (wliczając stadion Wisły). Jest to niewątpliwie duży plus na korzyść mistrzostw. Gdy popatrzymy na nasze stadiony jeszcze 4-5 lat do tyłu i porównamy je z tym co mamy teraz, możemy przeżyć szok. Tym bardziej, że budowa stadionów na Euro "pociągnęła" za sobą modernizację wielu obiektów Ekstraklasy. Nasuwa się jednak również wiele pytań. Czy potrzebne nam takie duże stadiony? Co będzie z nimi po Euro? Zacznijmy może od Narodowego. Stadion niewątpliwie potrzebny. Wiecznie "bezdomna" kadra jeździła po Kielcach, Bydgoszczy, Chorzowie czy Łazienkowskiej. Teraz wreszcie mamy swój narodowy stadion. Druga sprawa to jak on będzie wykorzystywany. Jeśli nie możemy rozegrać na nim finału PP lub Superpucharu to do czego on ma służyć? Jeżeli na Euro nam nie pójdzie, a Policja i PZPN nie zmienią podejścia do fanatyków to niestety, ale na mecz kadry z Ukrainą czy Czarnogórą przyjdzie zaledwie kilka tysięcy ludzi. I co wtedy? Kadra znów będzie musiała wrócić do Kielc, Bydgoszczy? Na stadionie tym poprostu MUSZĄ być rozgrywane takie mecze jak finał Pucharu Polski i zdecydowanie obniżyć trzeba będzie ceny biletów na mecze kadry, bo gdy ucichnie Euro i odejdą kibice "sukcesu budowlanego", znów będzie można liczyć jedynie na kiboli i fanatyków.
Ze swoimi problemami borykają się również stadiony we Wrocławiu i Gdańsku. Po pierwszych meczach z pełnymi trybunami, powoli zaczęły one świecić pustkami. O ile we Wrocławiu jest jakaś nadzieja (Mistrzostwo Polski i starty w Pucharach przyciagną ludzi) to w Gdańsku wygląda to coraz gorzej. Z drugiej jednak strony, wielu stałych bywalców stadionów przy Oporowskiej czy Traugutta tęskni za klimatem starych obiektów, gdzie nie było tylu "pikników", tylu kamer i łatwiej było o stworzecie odpowiedniej atmosfery. Jednak gdyby nie nowe obiekty nigdy nie zobaczylibysmy opraw takich jak ostatnia kostucha na Lechii czy "Fanatyczny wróg publiczny" na Śląsku. Większe trybuny dają zdecydowanie większe pole do popisu dla Ultrasów.
Tak więc, pomimo wszelkich mankamentów - w przypadku stadionów - Mistrzostwom mówimy Tak.

Akt 2 - Pikniki - czyli Janusze i Andrzeje

Taka impreza jak Euro przyciąga na stadiony sporo "wynalazków", którzy nie mają bladego pojęcia o jakimkolwiek kibicowaniu. Dostanie jeden z drugim bilet od szefa lub wygra w konkursie Coca-Coli i przyjdzie na stadion, żeby później pochwalić się fotką na Facebooku. Kij z tym, jak by było na stadionie takich ludzi 10-20%, ale na Euro bedzie ich na pewno grubo ponad połowa. O rozkręceniu jakiegokolwiego dopingu bedzie można jedynie pomarzyć (abstrahując już od tego, że większość fanatyków odpuszcza tą imprezę). Jeśli znajdzie się grupka, która będzie próbowała coś rozkręcić, to obstawiam, że usłyszą raczej: "siadaj, nie zasłaniaj". Żal będzie patrzeć, jak Ruscy, wybierający się dobrą bandą przekrzyczą nas na naszym stadionie. Z drugiej jednak strony co się dziwić takiemu przeciętnemu Kowalskiemu, który dostał za darmo bilet, że założył czapkę, szalik, pomalował twarz, wziął wuwuzele i poszedł na mecz. Miał okazję to poszedł. Skąd miał wiedzieć jak się zachować, jakie są realia kibicowania w Polsce. Na stadionie spotka wielu podobnych do siebie, klaszczacych, krzyknących 2 razy "Polska" i komentujących pod nosem niecelne podania. Nie zobaczy na stadionie fanatyków, rac, głośnego dopingu, więc się nie nauczy. W takim momencie żałuję, że Euro jest odpuszczane przez ekipy kibicowskie. No ale cóż... jeśli ich tam nikt nie chce i robi wszystko, żeby utrudniać im życie. No ale o tym później. Podsumowując, kibic piknik - Janusz w czapce i pomalowaną twarzą (chociaż w tym miejscu daleki jestem od wrzucania wszystkich do jednego worka, bo nie raz widziałem typa w kapeluszu z biało czerwoną twarzą dającego z siebie 100% cały mecz, a nawet odpalającego piro) bedzie nieodłącznym elementem mistrzostw czy nam się to podoba czy nie. Dla nas najważniejsze, żeby tym przypadkowym kibicom za bardzo na stadionach się nie spodobało i jak szybko sie pojawią to niech tak szybko z nich znikną.
Tak więc, kibicom sukcesu budowlanego i Euro piknikom mówimy stanowcze NIE.

Akt 3 - Euro-Kadra - czyli międzynarodowa reprezentacja Polski

Pisałem wcześniej o tym, że fanatycy odpuszczają turniej. Dlaczego? Jednym z głównych powodów jest skład w reprezentacji Polski, w którym pojawiło się kilka osób, które przed Euro odgrzebały w starych fotografich pradziadka Polaka i nagle obudził się w nich biało - czerwony patriotyzm. Czy patriotyzm ten będzie nadal aktualny w przypadku niepowodzenia na mistrzostwach? Wątpię. Przykładem jest chocby naturalizowany Olisadebe, który po MŚ jakoś zawsze przed zgrupoiwaniami kadry łapał kontuzję i omijał kadrę szerokim łukiem. Podobnie jak Gureiro, wypromował się wyjechał i skończyła się miłość do Polski. Wiele osób powie, wszyscy tak robią... Ale my nie jesteśmy "wszyscy". Mamy swój kraj, swoją historię i swój jednolity naród. Nie mamy koloni w afryce jak Francja, nie mamy na każdym rogu budki z kebabem jak Niemcy. W tamtych krajach powoli zapominają czym są wartości narodowe takie jak flaga, hymn czy godło. Nie pozwólmy aby podobnie było u nas. My chcemy kibicować Polakom, a nie Polańskiemu, który kilka miesięcy temu mówił, że woli Niemców. Ten to ma chociaż polskie nazwisko, ale Boenish, Perquis?? Żeby to chociaż były gwiazdy światowej klasy. No ale jakby takimi byli to by nie grali dla Polski tylko dla Francji czy Niemiec. Bo przecież nie liczy się przywiązanie do ojczyzny tylko kariera i kasa. Mimo wszystko życze im na Euro jak najlepiej i chciałbym, żeby udowodnili mi kiedyś, że się mylę, że z dumą przyjmą powołanie na mecz el. MŚ w Mołdawi czy San Marino, ale czy można w to wierzyć?
Na dzień dzisiejszy więc, tym Euro kadrowiczom, mówimy NIE.

część 2.



Komentarze: